Zawody Aircombat Drogoszowice 2018
Dodane przez AQUARIUS dnia 16.05.2018 11:02

---

No dobra. To i ja podsumowuję swoją wyprawę do Drogoszowic na dwudniowe zawody aircombat ZCES/ESA. Droga - jedzie się bajecznie: autostrada A1, potem S8 na Wrocław i 2 h 40 min byłem na miejscu. Pogoda: w sobotę dynamiczna z dwiema ulewami, w niedzielę wietrznie i słonecznie. Miejsce- przepiękna duża łąka pomiędzy lasami (które stanowiły jednocześnie WC), pole wzlotów pięknie wykoszone. Organizacja - no cóż było jak było. Szkoda, że organizator nie zapewnił choćby dyplomów dla wszystkich, nie mówiąc już o pucharach dla podium, ale od początku było mówione, że zawody były o beczułkę piwa (podkreślam słowo beczułkę, bo była tylko za pierwsze miejsca...).

Poziom - uważam, że był wysoki - sporo cięć w spalinie, kraksy, wypadające silniki za strefę - generalnie to to najlepsze w kombacie. W niedzielę ESA - bardzo wietrznie, sporo stref, ale i sporo cięć, widać, że ci co wygrali potrafią latać, a nie tylko błądzić po niebie w nadziei na przypadkowe cięcie.

Wieczorna integracja - brzuch ze śmiechu bolał mnie przez dwa dni. Nocne loty w międzyczasie i straszenie miejscowych kierowców - to trzeba zobaczyć (może uda mi się wrzucić filmik).
Generalnie zawody klimatyczne i mimo niedociągnięć organizatora , uważam, że było warto tłuc się 300 km w jedna stronę. No i utwierdzam się w przekonaniu, że dwudniowe zawody to rozwiązanie idealne.

W międzyczasie pokaz dali makieciarze, przepiękna dwumetrowa półmakieta sopwith camela i makieta mustanga - piękne majestatyczne loty. Aż szkoda, że nie byli w Płocku. No i loty bardzo szybkich laminatowych szybowców r11; jest moc!
Jeśli chodzi o moje wyniki - leciałem we wszystkich kategoriach oprócz spaliny WW1. W każdej leciałem w finale i można powiedzieć, że walka była do końca przynajmniej o trzecie miejsca. Modele trochę poobijane - w spalinie WW2 straciłem w obydwu modelach po połówce statecznika , potem wymieniałem jeszcze pęknięty zbiornik, ale dolatałem do końca. Acha i muszę dodać, że w spalinie mimo przerw na deszcz udało się wylatać po 4 rundy i finał w każdej klasie!

Ostatecznie zająłem następujące miejsca (o ile organizator niczego nie pomylił):
ACES WWII: miejsce 7 na 13
ESA WWII: miejsce 5 na 18
ESA WWI: miejsce 6 na 16
Jak dla mnie to wybitne osiągnięcie! Tym bardziej, że jechałem z nie do końca ogarniętym sprzętem i w zasadzie miałem tylko polecieć i nikomu nie zrobić krzywdy...

Może kiedyś uda nam się większą ekipą wybrać na takie zawody.

Podsumowanie i jakieś fotki z zawodów na stronie ACES: Link