---

Słowo od Pana Stanisława.
Modelarnia na Podolszycach to był mariaż trzech podmiotów - AZM, MSM i PSS. Na początku modelarnię prowadził Jerzy Wojtczak. Jak zginął w wypadku to modelarnię przejął Krzysiek Walecki, a potem to już wiecie. Żeby modelarnia wypaliła to muszą być ludzie, którzy czy się wali czy pali będą w terminie, w którym mają być zajęcia przychodzić. Jak się pracuje w zawodzie to jest ciężkie do pogodzenia i wcześniej czy później obowiązki zawodowe prowadzą do tego, że instruktorzy się wykruszają, a modelarnia pada, więc jak na poważnie chcecie myśleć o modelarni z zajęciami dla dzieciaków to musi być to przemyślana decyzja i zobowiązanie na długi czas.
Generalnie Pan Stanisław uważa, że to nie wyjdzie i żebyśmy sobie z tym dali spokój. Wygląda na to, że metoda dłubania na własną rękę wtedy kiedy ma się czas i ochotę najlepiej się sprawdza.